|
Spakować się, upchać to wszystko do "malucha" - tak, żeby jeszcze zostało miejsce dla czterech osób - i ruszamy. Znany jest tylko kierunek i pierwsza miejscowość, do której jedziemy. Miejsca noclegów i wędrówki określimy już w terenie.
Tą pierwszą miejscowością była Wołódź, wioska leżąca na prawym brzegu Sanu między Dąbrówką Starzeńską a Jabłonica Ruską. Po dotarciu na miejsce jechaliśmy powoli przez wieś, wypatrując zabudowań. Plan przewidywał rozbicie obozu w pobliżu siedzib ludzkich. Okazało się, że po wsi pozostała tylko kapliczka, nieczynny kościół i tablica z nazwą miejscowości.
|
|
|
|
|
Narada na stopniach kościoła. Według przewodnika (obłożonego starannie w papier z Pewexu), jest to rozbudowana dawna kaplica grobowa Trzcińskich. Miejsce biwakowe znaleźliśmy w końcu na wielkiej, suchej i równej łące tuż nad Sanem. Trzeba tylko wyrwać troche chwastów, usunąć parę kamieniu i można stawiać namiot.
Do Sanu było kilkanaście metrów. Woda była zimna i czysta. Z dokumentacji fotograficznej wynika, że robione było jakieś pranie.
|
|
|
|
|
Z Jabłonicy Ruskiej do Krzemiennej można przepłynąć przez San promem. Jaki był cel tej przeprawy - nie pamiętam. Chyba chcieliśmy po prostu popływać promem. Przy okazji panie zajmowały się poranną toaletą.
|
|
|
|
|
Poniższe zdjęcia pochodzą z Malawy. Tak wyglądała w 1988 tutejsza cerkiew pw. św. Teodozego Peczerskiego z 1797 r. Celem w tym dniu była zaszyta w sąsiedniej dolinie wieś Dobrzanka. Na ostatnim zdjęciu pierwsze napotkane w Dobrzance domostwo.
|
|
|
|
|
W Malawie skręcamy na południowy zachód w boczną dolinę potoku Dobrzanka, by dojechać do wsi o tej samej nazwie. Na ostatnim zdjęciu pierwsze napotkane we wsi domostwo.
|
|
|
|
|
Chata miała zawalony dach i część ścian. Na dawnym podwórzu stał zarośniety pokrzywami wóz.
|
|
|
|
|
Kawałek dalej napotkaliśmy dom w lepszym stanie. Wyglądał jak dawny dworek. Od drogi prowadziła doń zarośnięta trawą ścieżka z jałowcami bo bokach.
Stan budynku okazał sie z bliska raczej opłakany. Za to gospodyni sympatyczna, będziemy kupować u niej mleko.
Informuje nas, że w pobliżu jest jeszcze jeden dom stary i jeden nowy. Mieszka w nim okresowo były milicjant z Przemyśla.
Rozbijamy namiot na końcu dawnej wsi, w miejscu gdzie droga zanika na skraju lasu. Są tu piękne, dwumetrowe osty. Odwiedza nas piesek sąsiadów.
|
|
|
|
|
Piesek nas polubił i był tu codziennym gościem. Oprócz towarzyskiego pieska odwiedzały nas ślimaki.
|
|
|
|
|
Ze zdjęć można wywnioskować, że chodziliśmy po jakichś lasach, łąkach i pagórach. Po jakich - nikt już nie pamięta. Od czasu wędrowania do czasu pisania upłyneło ponad 20 lat.
|
|
|
|
|
|
|
|
|